Ważka

„I look forward to the day when there is no need for sacred scriptures or sutras. The dragonfly will be the messiah”Masanobu Fukuoka

Małgosia: Tego dnia kiedy wracałam do domu, sąsiadka kosiła trawę w swoim ogródku. Przywitałyśmy się i zaczęłyśmy wymianę zdań o pogodzie, a konkretnie o upale jaki panował tego popołudnia. Monica opowiadała o ostatnich ciężkich tygodniach w życiu jej i jej partnera, umierającym znajomym w Norwegii i stracie pracy. Bała się też zbliżającej się imprezy w moim domu, tego że mimo że będziemy starali się być cicho i tak będzie za głośno dla nich… cieszyła się natomiast tym, że zajęliśmy się domem.

Spytała czy może zajrzeć co już zostało zrobione zaprosiłam ja zatem do środka i dałam szklankę wody. Monica była bardzo zadowolona kiedy zobaczyła jak wnętrze domu się zmieniło, mówiła że ma to dla niej osobiste znaczenie, bo kiedyś w tym domu mieszkał jej znajomy. Co wzbudziło moja ciekawość, bo historia tego domu intrygowała mnie. Monika powiedziała że był to człowiek z rodzaju „trouble maker”żyjący w złych stosunkach z byłą partnerka i swoimi dziećmi, ale z biegiem czasu kiedy przyszła choroba bardzo się zmienił. Był pogodny i pogodzony ze swoim życiem, z ludźmi którzy go otaczali. Kiedy chorował był cały czas w domu, sąsiedzi na zmianę się nim opiekowali i przynosili jedzenie, miał raka płuc, z czasem nie mógł mówić a potem jeść, ale z tego co mówiła Monica, do końca zachował poczucie humoru. Zmarł siedząc na krześle koło okna, w tym samym miejscu które ja obrałam sobie jako moje miejsce przy stole. (Każdy pewnie wkraczając do nowej przestrzeni podświadomie bardziej lub mniej wybiera sobie krzesło przy stole, skraj łóżka etc. Ja wybrała to właśnie, po prawej stornie, gdzie zmarł …….).Było to w styczniu, na zewnątrz było zimno, zdecydowali nie ogrzewać pomieszczenia przez kilka dni, zatem zmarły mógł być w domu gdzie odwiedzali go znajomi i przynosili kwiaty i towarzyszyli mu. Poczułam lekki dreszcz kiedy Monika mi o tym opowiadała a ja patrzyłam na moje krzesło koło okna. Kiedy wszyła zauważyłam na ramie okiennej po prawej stronie, zaraz koło mojego/ naszego? Krzesła ważkę. Piękną ogromną ważkę, która w ogóle się mnie nie bała, była żywa, ale nie chciała odlecieć. Zostawiłam ją w spokoju. Wieczorem kiedy szłam spać i chciałam zamknąć okno, ważka nadal tam była. W zamknięciu okna przeszkadzał mi jej ogon, który lekko podniosłam palcem a ważka pozwoliła mi na to. Życzyłam jej dobrej nocy. Rano nadal tam była. Zniknęła dopiero rankiem następnego dnia.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *