Dom

Czym dla ciebie jest dom?

Małgosia:
Poczuć się jak w domu, można w prosty sposób: potrzebuję do tego możliwości przyrządzenia herbaty z miodem, cytryną, a kiedy jest zimno także z imbirem. Ostatnio nawet hotele wyszły temu naprzeciw – w pokojach można zaleźć czajniki bezprzewodowe, kubki i herbatę w torebkach. Zabieram ze sobą także mój iPad… Taki tymczasowy dom. Oswojenie chwilowego miejsca pobytu.

Ben:

Bruno:
Wtedy kiedy jest wieczór,
i ciemno za oknem, a my
jesteśmy wszyscy w kuchni,
nad stołem pali się lampa,
każdy robi coś swojego
ale i tak jesteśmy razem,
wtedy jest dom

Zapach

Każde siedlisko ma swój niepowtarzalny domowy zapach. Konkretny zapach powoduje, że (…) nozdrza budzą wspomnienia i zaczynamy marzyć. Nos sprawia, że oczy sobie przypominają. (…) opuszczone domy mają zawsze ten sam pusty zapach.
 Juhani Pallasmaa Oczy skóry str 67

Małgosia: Pierwszego ranka obudziłam się z ciężką głową z powodu zatęchłego zapachu domu. Spowodował on również u mnie odruch wymiotny podczas picia mojej ulubionej porannej herbaty… Na zewnątrz nie było za ciepło.
 Pojechaliśmy z Brunem do Moniki i Tomasa na rowerach, Bruno miał tego dnia spędzić czas w świetlicy szkolnej z Miranda ich córką, gdzie dzieci zajmują się zwierzętami. Monika na nasze powitanie powiedziała „O matko ale śmierdzicie!”
Pojechałam z powrotem do naszej chaty, spakowałam moje ubrania i zawiozłam je na Bryygen…

Nasz Christiański dom śmierdział stęchlizną, wilgocią, gnijącym dachem i niewietrzonym wnętrzem. Wprowadzając się do niego przynieśliśmy nasze zapachy gotowanej kawy, umytej podłogi, wiatru wpadającego przez otwarte okna.

„Rodzinka” w komplecie

„Outwardly this encounter was completely meaningless. But, seen from within, it was so weighty that it not only occupied my thoughts for days but has remained forever in my memory, like a shrine by the wayside.”
 C.G. Jung Memories, Dreams, Reflections

Małgosia: Wieczorem pojechaliśmy z Brunem odebrać Benjamina z lotniska. Ben dołączył do „Zabawy w Dom”.

Ben: spotkaliśmy się na przystanku metra odjeżdżającego z lotniska. na przywitanie Małgosia zapytała mnie, czy śmierdzą? nie musiałem szczególnie wytężać węchu, objęliśmy się na przywitanie, by poczuć… sklep z używaną odzieżą :-)
 — nie martw się cara mia Margherita [po włosku moja droga Małgorzato – red.] – powiedziałem – na ten zapach przywiozłem Ci olejek z Karité, o który prosiłaś… [olejek z afrykańskiego drzewa służący do pielęgnacji ciała; pięknie pachnie – red.]

Śniadanie

Małgosia: Ben zrobił nam na śniadanie barokowe musli na ciepło. Przy posiłku wspólnie zastanawialiśmy się co należało by zrobić w domu, by krótkim czasie stosunkowo dobrze mu pomóc.
 — Przede wszystkim należały pozbyć się tego zapachu. Wietrzenie to za mało.
 — Trzeba pomalować na nowo ściany… Może w ten sposób stęchlizna stanie się nieco lżejsza, mniej dusząca…
  Oskrobanie ścian z pleniących się wszędzie naklejek, pocztówek i innych karteluszków oraz wymalowanie ich na biało, zdawało się rozsądnym rozwiązaniem. Dom należało też wysprzątać. Zdecydowaliśmy również o przeniesieniu lampy. Po podziale obowiązków, pojechałam na zakupy a Ben zajął się skrobaniem ścian i szpachlowaniem dziur. Bruno czytał.

Eat whole grains and local, seasonal vegetables, using a bit of salt, oil, and traditional condiments. Chew each mouthful of food fifty times or more.George Ohsawa

Dobry przykład

Małgosia: Przed pójściem na spotkanie do wegańskiego baru Morgenstedet, chłopcy poskładali również pranie. Bruno poukładał je w szafe w sypialni.

Ben: dokładnie wtedy. tak. właśnie podczas zdejmowania prania, wszedł po schodkach na taras pewien pan i zagadał. nie zrozumiałem o co chodzi, o coś zapytał.
 Małgosia odpowiedziała.
 spojrzałem na niego. pan około sześćdziesiątki, w czapeczce z daszkiem, wyglądał na przyzwoitego mieszkańca Christianii i musiał nim być, przynajmniej za takiego się uważać – słychać było w tym co mówił :-)
 mówił. od razu się rozgadał, jakiś taki wylewny za bardzo był, wobec obcych (bo przecież się nie znaliśmy), no ale on jest tu (w Christianii) u siebie, a my jesteśmy gośćmi…
 — tak… dawniej tutaj było inaczej – mówi – dwadzieścia, trzydzieści lat temu… a teraz? odkąd nazjeżdżało się tu tyle złodziei z Polski… wiecie o co chodzi, znacie przecież Polaków.
Czytaj dalej Dobry przykład

Spotkanie w barze

Małgosia: Agnieszkę poznałam przez naszą wspólną znajomą Anię Jandurę, na Facebooku. Na spotkanie przyszła ze swoją małą córeczką Blanką i koleżanką Kasią, która pracuje właśnie w Morgenstedet. Obie dziewczyny są z Krakowa, od razy okazało się, że mamy kilku wspólnych znajomych. Kasia poczęstowała Bruna i Bena talerzem dobrego jedzenia, które dzióbali wspólnie (z wróblami).

Bruno:
Nie przeganiajcie wróbli z mojego talerza, we wróblach też jest Tao.

Rowery

W Kopenhadze bez roweru… Nie. Nie można pozbawić się przyjemności zwiedzania tego miasta z wysokości siodełka. Poza tym rower wypada mieć również dla wygody przemieszczania się, jeśli ładna pogoda, rzecz jasna jak słońce, które nie szczędziło swych promieni podczas naszej christianskiej zabawy. Czytaj dalej Rowery