Ben: tyle się działo, dni kompletnie wypełnione zajęciami: malowaniem, sprzątaniem, gotowaniem, gości przyjmowaniem, spotkaniami, grillem na Bryggen na wietrze, rowerowymi wycieczkami po mieście i spacerami po Christianii. a w wolnych chwilach, wieczorem czy rankiem, kiedy Bruno jeszcze spał, trzeba było zrobić coś jeszcze… Małgosia, jako szefowa, ciągle z iPadem, bo szefowa przecież być musi, bo „Zabawę” na fejsbuku trzeba uaktualnić, bo wystawy nowej organizacja ucieka, bo praca, rodzina w Krakowie, prawdziwy dom, szkoła itd. itp… ja podobnie, po swojemu więc inaczej – w wolnej chwili, kindle w ręce i czytanie Junga, Rumiego albo Fukuoki albo trochę jogi, na której praktykę w Kopenhadze trudno było znaleźć czas.
a wieczorem, kiedy Bruno już zasypiał… zamiast zrzucić maski i być ze sobą naprawdę razem, graliśmy dalej osobiste role, zadomowieni w swoich bańkach mydlanych, w których zakrzywieniach odbijają się miraże.
— niczym małżeństwo z piętnastoletnim stażem.
Rumi, from „Bowls of food„
Moon and evening star do their
slow tambourine dance to praise
this universe. The purpose of
every gathering is discovered:
to recognize beauty and love
what’s beautiful. „Once it was
like that, now it’s like this,”
the saying goes around town, and
serious consequences too. Men
and women turn their faces to the
wall in grief. They lose appetite.
Then they start eating the fire of
pleasure, as camels chew pungent
grass for the sake of their souls…
Prawda